Codzienność Dziecko O życiu

Czy kwarantanna coś zmieniła naszym życiu?

“Świat musial się zatrzymać by nie upaść. Szkoły musiały się zamknąć by matki i ojcowie znów stali się opiekunami dla swoich dzieci i przemyśleć czy 14 godzinny dzień pracy jest celem życia, czy może sztucznie narzuconą normą konsumpcji? “

Za kilka dni miną dwa miesiące, od kiedy w naszym kraju zostały zamknięte szkoły, a co się z tym wiąże dwa miesiące od kiedy całe dnie jestem w domu z moją sześciolatką. Czy coś się zmieniło przez te czas? Zdecydowanie tak.

Pamiętam doskonale początek. Pierwsze dni, po zamknięciu szkół, kiedy w internecie zawrzało. Bardzo wiele mam było niezadowolonych z tego, że zamiast pójść do pracy muszą zostać z dzieckiem w domu. Pomijam sytuacje, w których ktoś stracił z tego powodu pracę, mam na myśli przypadek kiedy rodzic jest rozczarowany faktem, że musi zająć się dzieckiem, bo wolałby pracować. Albo inaczej: choć to zabrzmi brutalnie, wiele mam jest wystraszone, bo nie umie zająć się dzieckiem, bo “od zawsze” dziecka nie było, bo najpierw babcia lub żłobek, potem przedszkole, prawda? Dziecko w domu było wieczorami i na weekendy a i wtedy nie zawsze, a tu wszystko z dnia na dzień się zmienia. Przesadzam? Porozmawiajcie ze znajomymi, z sąsiadkami, z pracującymi osobami, które musiały zostać w domu i czy każda z tych osób jest zadowolona?

Ja byłam zadowolona, że mogę spędzić trochę więcej czasu z dzieckiem, że wreszcie cale dnie będziemy razem. I choć wtedy nikt nie przypuszczał, że tyle to potrwa, to już wtedy ta sytuacja uświadomiła mi jedno: najważniejsza w życiu jest rodzina. W chwilach, kiedy do nas napływały kolejne informacje o tym, jak cały świat się zamyka, jak kolejne państwa zamykają granice, wszystko się zatrzymuje, jak kolejny raz miałam wrażenie, że świat wstrzymał oddech to obok mnie byli tylko moi najbliżsi: rodzina. I choć to bardzo trudna lekcja dla świata to pokazuje, co się w życiu liczy tak naprawdę. Wszystkie dobra materialne, cały ten wyścig szczurów o to kto ma więcej, kto lepiej przestał się liczyć. Bo pomyśl: bywa, ze bierzemy nadgodziny, zarywamy noce dla pracy, prześcigamy się w tym kto więcej zrobi i czy naprawdę jest to konieczne? Podczas tej całej gonitwy, czasami zapominamy o tych, którzy na nas czekają w domu, bo zamiast spędzić czas z najbliższymi robimy sprawozdanie do pracy, dziecko kolejny raz słyszy “zaraz”, bo zawsze coś jest ważniejsze, a nie tak powinno być. To właśnie dziecko, mąż/partner, to rodzina powinna być dla nas priorytetem. Bo powiedz: co z tego, że pracujesz tak dużo, że stać Cię na wszystko, skoro nie dajesz dziecku tego co najważniejsze: czasu. Ono tylko tego od Ciebie chce, chce czuć się ważne, potrzebuje mamy, taty, miłości, poczucia bezpieczeństwa…bo wiesz? Może kiedyś być tak, że pewnego dnia otworzysz oczy i okaże się, że Twoje dziecko jest dorosłe i że nie potrzebuje już Ciebie, a jeśli zatęsknisz i zaczniesz żałować, że za mało czasu miałaś dla dziecka to ono może nie chcieć już nic zmienić i nie dlatego nawet, że Cię nie kocha, tylko nigdy nie miało Cię tak dużo jak chciało, aż z czasem brak mamy stał się dla niego rzeczą tak naturalną jak oddychanie. Możesz to zmienić. Nie jutro, nie za rok, ale dziś. Właśnie teraz. Zostaw wszystko, idź do dziecka, usiądź obok i spędź z nim czas. To samo zrób z partnerem. Czasami tej bliskości brakuje nam wszystkim.

Co zatem zmieniło się u nas?

Przede wszystkim ten czas. On jest, nie brakuje go. Dni są długie, spokojne i moje dziecko mam wrażenie jest zupełnie inne.

Przede wszystkim może wreszcie się wysypiać. Nie ma tego porannego pośpiechu, nie ma budzenia i tłumaczenia, że już musi wstać, bo teraz wstaje sama, wyspana i zadowolona i codziennie z dobrym humorem, a wcześniej z tym wstawaniem u nas był największy problem, bo nie ważne o której szła spać, zawsze wstawała późno. Teraz może spać ile chce. I uwierzcie: nie miałam pojęcia że to aż tak wpływa na Jej zachowanie rano. Wiem, że to się zmieni, bo niestety zajęcia w szkole zaczynają się bardzo wcześnie (co dla mnie jest głupotą), ale póki możemy cieszymy się tym.

Ja przestałam się spieszyć, mam czas spokojnie zrobić śniadanie i co najważniejsze sama go zjeść, mogę spokojnie przygotować obiad, podczas gdy Julia się bawi albo odrabia lekcje i mamy też czas na zabawę.

Zauważyłam też jak bardzo moje dziecko potrzebuje towarzystwa, jak bardzo Jej brakowało tych chwil, kiedy możemy się bawić, układać puzzle czy po prostu rozmawiać. Zupełnie inaczej wszystko wygląda kiedy wraca się do domu wieczorem i jest zawsze coś w domu do zrobienia, a inaczej kiedy możemy sobie pozwolić teraz na spokojne spędzanie czasu. Wiecie, że ja nie pamiętałam co to są codzienne spacery z dzieckiem, bo przecież pracowałam, a czas dla siebie miałyśmy tylko w weekendy.

Ja bardzo doceniłam to, że mam możliwość spędzenia tego czasu w domu. Teraz, po tych dwóch miesiącach inaczej patrzę na życie, inne wartości się dla mnie liczą. Czasami trzeba stanąć w miejscu, zatrzymać się i zastanowić co się dla nas tak naprawdę liczy i docenić to co mamy, docenić te chwile, które są nam dane teraz i ten czas…

… bo nie ma nic cenniejszego co możemy ofiarować najbliższym nić czas…

3 KOMENTARZE

  1. Nie mam dzieci dlatego napiszę z mojej perspektywy.
    Nie uważam że ten czas przynosi mi jakiekolwiek korzyści pisze w formie teraźniejszej bo u nas w Irlandii to nadal trwa. Zawiodłam się na ludziach i rządzie. I szczerze nie sądziłam że brak wolności może mieć tak negatywne skutki na moją psychikę.

    • Każdy ocenia sytuację ze swojego punktu widzenia i to oczywiste. Pewnie gdybym teraz siedząc w domu, nie miała pieniędzy też bym inaczej patrzyła, a tak…mam komfort, że zarabiam i mogę ten czas poświęcić dziecku :*

Skomentuj mamalove Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.