Dziecko

Czy można za dużo nosić swoje dziecko?

Ponad 6 lat temu zostałam mamą. Od zawsze to było moje marzenie i kiedy już Julia pojawiła się na świecie, chciałam każdą chwilę spędzać z nią, nosząc, tuląc, będąc obok, by czuła, że jestem przy niej. Zostając mamą, nie miałam pojęcia, że będę musiała się tłumaczyć z tego ile czasu noszę dziecko, jak je usypiam i co najważniejsze: dlaczego w ogóle je noszę, skoro nie płacze?

Jako mama niemowlaka należałam do tych szczęśliwców, których dziecko praktycznie nie płacze, przesypia całe noce, odłożona do leżaczka może leżeć godzinami i oglądać otaczający świat, w wózku jedzie spokojnie nie marudząc. Ja przy Niej odpoczywałam i nigdy nie miałam ochoty wyjść bez Niej, odetchnąć, bo nie byłam zmęczona. Tak naprawdę, przy Niej odżyłam. Czytałam wtedy inne blogi o ząbkowaniu, o nieprzespanych nocach, o tym, że inni nie mają czasu na nic, a ja musiałam tłumaczyć innym jak to możliwe, że ja mam czas praktycznie na wszystko? Miałam ten czas.

Czytelniczki mojego ówczesnego bloga mimo to, nie raz pisały mi, żebym nie nosiła tyle dziecka, bo się przyzwyczai. Nawet w moim najbliższym otoczeniu słyszałam, że nie można tyle nosić dziecka, skoro nie płacze, bo z czasem sobie nie poradzę.

Czy można za dużo nosić dziecko?

Będąc w ciąży, dziecko jest tak naprawdę noszone non stop, ono nie jest w sztywnej pozycji, odczuwa każdy nasz ruch, kiedy chodzimy, czuje kołysanie, słyszy bicie naszego serca, nasz głos. Kiedy przychodzi na świat, to my jesteśmy jego całym światem. Dlaczego często bywa tak, że noworodek leżąc płacze, a wzięte na ręce od razu się uspokaja? Odpowiedź jest prosta: ono przyzwyczaiło się do tego, że “było noszone”. Moje dziecko nie miało problemu z adaptacją tu po drugiej stronie brzucha, aczkolwiek nosiłam bardzo dużo.

Czy z czasem żałowałam tego? Nie. Jak tylko Julia zaczęła raczkować, o wiele więcej radości miała z tym, by poruszać się sama, a jak tylko zaczęła stawiać swoje pierwsze kroki to spacer na swoich nóżkach był najfajniejszy.

A jeśli ktoś zwracał mi uwagę, że za dużo noszę, odpowiadałam zgodnie z prawdą, że noszę, bo przyjdzie czas kiedy zatęsknię za tym, że mogłam Ją nosić, kiedy będę tęsknić za takim małym dzieckiem, a nawet jeśli miałoby się przyzwyczaić, to przecież to moje ręce a nie innych ucierpią, prawda? Zawsze starałam się postawić na miejscu takiego maleńkiego dziecka. Dlaczego ma tak leżeć samotnie, kiedy samo nie umie chodzić i kiedy tak naprawdę potrzebuje nas – rodziców? Potrzebuje ciepła, miłości, dotyku, więc dlaczego mam tego nie dawać?

Ten czas noszenia wbrew pozorom mija bardzo szybko i uwierz, przyjdzie taki czas, że za tym zatęsknisz, że będzie Ci brakowało dotyku tych maleńkich rączek, tego ciepła maleńkiego dziecka i widząc swoje dziecko szalejące z innymi dziećmi, zatęsknisz za tamtymi chwilami, kiedy jedyne czego Twoje dziecko potrzebowało to Twojego ciepłego dotyku i miłości. Dlatego nie odbieraj sobie i dziecku tych chwil razem. Noś, tul, przytulaj: po prostu kochaj!

*tekst opisuje moje przemyślenia na podstawie moich własnych doświadczeń

4 KOMENTARZE

Skomentuj Wiadomości Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.