Dziecko O życiu

Dlaczego spieszymy się do dorosłości?

Pamiętam dokładnie tamten dzień. Wróciłam ze szkoły i kolejny raz miałam sporo pracy domowej do zrobienia. Był u mnie wujek. Od słowa do słowa rozmowa weszła na temat szkoły i tego, jaka to ja jestem biedna, że muszę chodzić do szkoły, że lekcje trzeba odrabiać, uczyć się… oczywiście w tym gronie byłam jedyną osobą, która uważała mnie za tą poszkodowaną. I kiedy co i rusz wyrzucałam z siebie swoje żale, licząc na jakieś współczucie, mój wujek przerwał mi mój monolog, akurat w chwili kiedy wygłosiłam standardowe: “chciałabym już być dorosła i móc robić co chcę, pracować sobie i niczym się nie przejmować”, mówiąc, że mi zazdrości tego, że mogę chodzić do szkoły i że on dużo by dał, żeby móc być w moim wieku, chodzić do szkoły, że nie wiem co mówią, bo życie dorosłe nie jest wcale takie fajne, że jeszcze przyjdzie dzień, że przypomnę sobie tę rozmowę i przyznam mu rację. Pamiętam, że spojrzałam na niego z lekką kpiną i stwierdziłam, że on chyba nie wie co mówi i nigdy nie przyjdzie dzień, w którym przyznam mu rację. Nigdy. Bo przecież chyba ja wiem lepiej czego chcę, prawda?

To było z 15 lat temu.

Po 15 latach, uśmiecham się pisząc to, ale wiecie co? Miał jednak rację w 100 %. I jak to mówią: nigdy nie mów nigdy. I teraz zadaję sobie jedno pytanie: co mi w tej szkole nie pasowało? Wiecie ile dziś bym dała, by cofnąć się do tamtych czasów? Żeby tak mieć na głowie te nastoletnie problemy i lekcje do odrobienia, by móc raz jeszcze usiąść w szkolnej ławce, zrobić zadania. Nie wiem czy potrafiłabym wymienić choć 3 znane mi osoby, które w wieku kilkunastu lat nie chciały być już dorosłe.

A dlaczego tak nam się spieszy do dorosłości?

Sytuacja nr 1: Jest wieczór, niedawno skończyła się dobranocka. W telewizji reklamują, że zaraz zacznie się jakiś fajny film, więc zostaję przed telewizorem. Ile mogę mieć lat? Może z 10? Mniej więcej tak. Chwilę później przychodzi tata i przełącza na film informując mnie, że już po dobranocce i mam iść spać. Zupełnie nie jestem senna i akurat to ostatnia rzecz, jaką mam ochotę robić, a na moje pytanie dlaczego ja mam iść spać, a on będzie oglądał film odpowiedź brzmi? “bo ja jestem dorosły” i co wtedy myśli dziecko? “Chciałabym już być dorosła, mogłabym oglądać filmy ile chcę i jakie chcę”

Sytuacja nr 2: W tle tata ogląda telewizor, mama czyta, ja sobie gram na komputerze. Słyszę, że mam wyłączyć już komputer i iść spać. Pytam dlaczego ja muszę wyłączyć, a oni mogą siedzieć i w odpowiedzi słyszę, że są dorośli i mogą robić co chcą, a ja mam iść spać. Co wtedy myśli dziecko? “chciałabym już być dorosła i robić sobie co chcę”

To tylko dwa z tysiąca przykładów, pokazujących spojrzenie dziecka na dorosłość. Wtedy, idąc spać, choć wcale mi się nie chciało, uważałam bycie dorosłym jako coś wspaniałego. No bo powiedzcie sami: robisz co chcesz, chodzisz spać kiedy chcesz, kupujesz sobie co chcesz, nikt Ci nie mówi co masz robić, bo przecież jesteś dorosły, więc co może być fajniejszego?

Niestety często ludzie dorośli, wykorzystują swoją wyższość nad dziećmi, co daje im często złe spojrzenie na bycie dorosłym, a co więcej te, zamiast w 100% cieszyć się swoim wiekiem i czerpać z niego co się da, chcą jak najszybciej być dorosłym, mając nieco inne wyobrażenie tego stanu.

Czy uważam, że bycie dorosłe jest złe? Nie, ale jest zupełnie inne niż myślałam, bo nikt tak naprawdę mi nigdy nie powiedział, jak jest naprawdę, a tu bardzo dużą rolę odgrywają rodzice. Jeśli wykorzystują swą władzę nad dziećmi, na każdym kroku podkreślając, że oni mogą “wszystko” bo są dorośli, to to dziecko chcąc nie chcąc marzy, żeby dorosnąć, stać się tym wszechmogącym człowiekiem, który wszystko może. Co więcej: takie dziecko do końca nie cieszy się z dzieciństwa, z wieku nastoletniego.

Ja od początku podchodzę do mojej córki inaczej, tak, jak ja chciałabym być traktowana. Podam Wam kilka przykładów. Nie wiem czy są dobre z punktu widzenia specjalistów, ale uważam, że słuszne.

  1. Idziemy spać razem. Zawsze. Nigdy nie ma tak, że Jej każę iść spać, a ja sobie oglądam film czy też czytam, bo przecież jestem dorosła więc mogę. Nie. Zdarza mi się, że jak Julia uśnie, to jeszcze wstaję, ale kładziemy się razem, gasimy światło. Jeśli ona ma ochotę przed snem porysować, albo obejrzeć bajkę, a ja np.czytam to dlaczego mam Jej bronić? Bo jest dzieckiem? A czym dziecko się różni od dorosłego poza wiekiem? Nie mogę bronić dziecku czegoś, co sama robię, bo byłoby to niesprawiedliwe.
  2. Nigdy nie zmuszam Jej do jedzenia. Nigdy. I bardzo nie lubię, jak robi to ktoś inny. Pamiętam, że jako dziecko często obserwowałam, jak np.moja babcia jadła idę chciała, a ja musiałam zjeść całą porcję jaką mi włożyła. Uważam też, że zmuszanie dzieci do jedzenia ma duży wpływ na to, że w pewnym wieku pojawiają się zaburzenia odżywiania, a zresztą nie wszyscy lubimy to samo, więc u nas zmuszania nie ma. Moja ciocia miała takie samo podejście i pamiętam, że uwielbiałam do niej zawsze jeździć.
  3. Liczę się z Jej zdaniem i zawsze słucham co ma do powiedzenia.
  4. Nigdy Jej nie uciszam, jeśli rozmawiam z dorosłym, a ona chce powiedzieć swoje zdanie. Najgorsze zdanie jakie ja słyszałam w dzieciństwie? “dzieci i ryby głosu nie mają”. Bzdura! Mają! Mają takie samo prawo wypowiedzieć swoje zdanie, jak my – dorośli.

To tylko kilka z przykładów, jakie mi przyszły do głowy, a jest ich dużo więcej, ale spisanie ich tutaj zajęłoby bardzo dużo miejsca.

Podsumowując: tylko od nas zależy, jakie dzieciństwo mają nasze dzieci. To my im tworzymy przestrzeń, my dajemy warunki, w których się rozwijamy i albo ich wspieramy, pozwalając cieszyć się dzieciństwem albo niestety będą chciały jak najszybciej uciec do dorosłości.

A dzieciństwo mają tylko jedno. I po latach, choćbyśmy nie wiem, jak bardzo chcieli, nie da się cofnąć czasu, przeżyć życia inaczej.

3 KOMENTARZE

  1. Jak ja Cię rozumiem! Dużo bym dała, żeby teraz cofnąć się do czasów dzieciństwa chociaż na chwilkę 🙂 A tak nam się spieszyło do tej dorosłości…

    • prawda? ja nie mogłam się doczekać aż “dorosnę” a teraz chętnie bym wróciła, masz racje: choćby na chwilkę, ale jednak…

Skomentuj Blogi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.