
“Mamusiu, a czy jak byłam malutka to leżałam w leżaczku?” – zapytała mnie dziś córeczka? Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że owszem i zaproponowałam oglądanie zdjęć sprzed kilku lat.
Córeczka co rusz to dostawała ataków niepohamowanego śmiechu oglądając swoje zdjęcia, czasami nie potrafiąc zrozumieć jak w ogóle mogła daną rzecz mieć na sobie albo jak mogła się bawić zabawką, która jest przecież beznadziejna. A mnie, spoglądającą na Jej otwartą z zachwytu buzię i te iskierki w oczach, które się pojawiają, kiedy naprawdę coś Ją zachwyci naszło na przemyślenia.
Doskonale pamiętam te dni, kiedy idąc na spacer z małym dzieckiem, zabierałam ze sobą torbę do wózka z milionem rzeczy, które być może w ciągu tej godziny będąc przecież pół kilometra od domu mogą się przydać. Myślę, że każda mama zrozumie jak to jest. I pośrodku tego tryliarda akcesoriów, zawsze musiał się znaleźć i on. Ten, który był z nami zawsze i który pomagał nam, by na zawsze już te chwile “żyły” w naszej pamięci.
Aparat.
Czasami inni patrzyli na mnie z grymasem na twarzy zastanawiając się z pewnością po co robię aż tyle zdjęć? A ja to uwielbiałam. Za obiektywem czuję się cudownie. Uwielbiam robić zdjęcia, bo one potrafią zatrzymać sekundę z naszego życia, tworzą piękne wspomnienia, są cudowną pamiątką.

Dziś, oglądając zdjęcia tylko utrwaliłam się w przekonaniu, że fotografia to magia. Zdjęcia są tego idealnym przykładem. To takie zatrzymane chwile, migawki z naszego życia.
Spoglądając na moją roczną córeczkę ze zdjęć przypomniałam sobie pewien spacer na boso pośrodku pola, kiedy szłam za nią, kiedy ta maleńkimi nóżkami stąpała po rozgrzanym piasku, a ja idąc za nią czułam się niesamowicie szczęśliwa. To wspomnienie uderzyło mnie, jak grom z jasnego nieba, bo wiecie? Ja zupełnie o tej chwili zapomniałam. Nie pamiętałam ile radości dawało mi wtedy spacerowanie ścieżką na boso, śmiech i radość mojego wtedy rocznego dziecka, a dzięki jednej fotografii, to wspomnienie we mnie ożyło.
Kolejne zdjęcie z gór z 1,5 roczną dziewczynką, która od niedawna zaczęła poznawać świat. Pamiętam dokładnie jak robiłam tamto zdjęcie, jak leżąc na kocyku na Gubałówce, patrzyłam na biegające dookoła roześmiane dziecko i wtedy, będąc tam pomyślałam, że mogłabym tam zostać na zawsze. Potem sięgnęłam po aparat. Cyk. Ta chwila pozostała uwieczniona.
I dzięki zdjęciom, mogę do tych wszystkich chwil wrócić, mogę sobie przypomnieć co wtedy czułam, kiedy to było. Minęło zaledwie kilka lat, czasami miesięcy, a ja już o tak wielu chwilach nie pamiętałam, tule magicznych momentów umknęło mojej pamięci. Stały się pokrytym mgłą wspomnieniem, które pewnie by zniknęło jak bańka mydlana. Dzięki zdjęciom, możemy o wielu chwilach pamiętać.
Zdjęcia są magią.
Nie pozwólcie sobie wmówić, że to bezsensowne, że to strata czasu. Pamięć bywa ulotna. Natłok codziennych obowiązków i nowe doświadczenia w życiu sprawiają, że o pewnych chwilach zapominamy, że nam umykają. Zdjęcia pozwalają nam powrócić pamięciom do tych setek zapisanych chwil, pozwalają nam przenieść się w czasie. Mówią, że nie da się podróżować w czasie, prawda? A ja dziś miałam wrażenie, jakbym to robiła. Uśmiechałam się patrząc na zdjęcia malutkiej Juleńki, bo dzięki nim tyle pięknych chwil mi się przypomniało, tyle zapomnianych momentów…

…. a to przecież one tworzą naszą historię: wspomnienia… i to dzięki nim budujemy naszą przyszłość, to przecież one pomagają nam kształtować to, jacy się stajemy, jacy jesteśmy…
Naprawdę podoba mi się twój szablon wp zwłaszcza Kod Kaskadowych arkuszy styli, skąd go pobrałeś? Z góry dziękuję!
Doceniam twoje teksty i prawie wszystkie chłonę migiem, dziękuję za link z komentarza, on jest rankingowym dźwigiem.